czwartek, 17 października 2013

Rozdział 4.

Otworzyła mu ubrana w letnią białą sukienkę na ramiączkach. Zmierzył ją wzrokiem, prezentowała się całkiem nieźle, musiał to przyznać. Jej włosy spływały falami po plecach z każdym jej ruchem.
-Przepraszam Cię, zaraz będę gotowa. Muszę tylko coś... Siadaj, rozgość się.
Gestem zaprosiła go do środka. Rozejrzał się w koło. Nieduży salon z bardzo dużym telewizorem, obok też niewielka kuchnia. Przy stole siedziała dziewczynka i bazgrała w zeszycie. Kiedy się zbliżył, dziecko podniosło wzrok i spojrzało na niego wielkimi oczyma. Nie odzywał się, nie mógł oderwać wzroku od jej oczu. Dziewczynka też mu się przyglądała, uśmiechając się serdecznie.
-Cześć.- wyciągnęła w jego kierunku rękę, uścisnął ją.  Spostrzegł na jej policzku plamę czekolady, mimowolnie się uśmiechnął.- Jesteś chłopakiem Leny?
-Cześć. Nie, jestem Maciek.
-Julka. To może zostaniesz moim chłopakiem?
Magic powstrzymał wybuch śmiechu. Jeszcze nigdy żadna dziewczyna młodsza od niego o połowę nie proponowała mu związku po pięciu minutach znajomości.
-Wszystkie moje koleżanki mają chłopaków.- kontynuowała dziewczynka wciąż pisząc coś czerwoną kredką. Nie pisząc, malowała jakiś obrazek, który był naszpikowany różnymi cyframi.
-Wszystkie?
-Wszystkie. Tylko ja zostałam bez pary. A mamy w szkole niedługo bal!- jej usta złożyły się w podkówkę.
-A, jak tak się sprawy mają... To chętnie zostanę Twoim chłopakiem i pójdę z Tobą na bal.
-Serio?
-Serio, serio.
Lena pojawiła się za nim, dzierżąc w ręku kubki z herbatą.
-Poczekasz? Pomagam Julce w pracy domowej.
-Jasne. My z Julką się świetnie dogadujemy.- puścił małej oczko, a ona wybuchnęła śmiechem.

Anka była wściekła, Martin ewidentnie jej unikał. Coraz większy żal miała też do siebie. Była taka głupia, dała się pocałować, teraz pewnie myśli, że jest łatwa. Związała długie, rude włosy i wyszła na spacer. Wylądowała przed stadionem. Ktoś trenował, zajęła miejsce na trybunie.
Ryk silników działał na nią kojąco. Zamknęła oczy i wdychała szczęście. Żużel był dla niej synonimem szczęścia.
-Hej, wszystko ok?
Otworzyła jedno oko, przed nią zmaterializowała się zmartwiona twarz młodego Ernesta Kozy.
-Źle się czujesz? Wezwać karetkę?
Na widok jego zatroskania wybuchnęła śmiechem. Im dłużej się śmiała, tym trudniej było jej przestać. Ernest był coraz bardziej pewien, że ta Ruda potrzebuje pomocy. Kiedy się uspokoiła, potrząsnęła głową.
-Wszystko dobrze. Prawie. Nie ważne.- machnęła ręką.
-Chcesz zejść na murawę?
-Zapraszasz mnie na spacer po murawie?
-A dlaczego nie?
Nie spostrzegła, że trening się już skończył, musiała zasnąć na chwilę.
-Czemu nie.

-Podrywasz moją siostrę?- popatrzyła na niego z uśmiechem.
-Właściwie, ona poderwała mnie.- rozłożył ręce w geście bezradności.
Przed wyjściem Julka życzyła siostrze, żeby wyszła za Maćka za mąż i miała z nim dużo dzieci. Lenę to rozbawiło, ośmioletnia siostra jej swatką.
Szli obok siebie, stykali się ramionami.
Buszowali po sklepach, robili głupie zdjęcie. Po kilku godzinach zmęczeni padli na krzesła w McDonald's.
-Mieliśmy szukać prezentu.- Lena sączyła truskawkowego smoothie.
-Już go mam, znalazłem wczoraj.
Spojrzała na niego pytająco, ten wzruszył ramionami.
-Pomyślałem, że może być fajnie i nie odwołałem.
-I było.- powiedziała cicho z uśmiechem. Janowski usłyszał i kiwnął głową na znak zgody.

Położyła się na trawie, zamknęła oczy, słońce oświetlało jej twarz. Nawet mu się podobała, chociaż wydawała się troszkę starsza. Usiadł obok niej.
-To opowiesz co się działo?
-Dlaczego miałabym?
-Nie każdą zabieram na murawę!- zaśmiał się.
Nie odpowiedziała, nie musiała. Jej mina mówiła wszystko, kiedy na horyzoncie pojawił się Słowak.
-Śledzisz mnie?- krzyknął, dziewczyna zacisnęła zęby.
-Owszem. Nie mam nic lepszego do roboty. Wypełniasz cały mój dzień.
-Tak właściwie, ona przyszła tu do mnie.- wtrącił się Ernest. Po prostu poczuł, że przyda jej się alibi, chociaż w sumie nie zrobiła nic niewłaściwego będąc tutaj, czyż nie?
Martin był zaskoczony. Nie sądził, że ci dwoje się znają.
-Daruj Martin, ale przeszkadzasz.- przysunęła się do Kozy. Słowak odszedł, a ona poczuła się okropnie. Wiedziała, że zachowywała się dziecinnie i głupio, ale nie mogła inaczej.  Sam jego widok wywoływał w niej złość.

-Lubisz Helloween? Gamma Ray?
-Żartujesz? Mogłabym umrzeć, żeby tylko zobaczyć ich na żywo.
-To może miałabyś ochotę wybrać się we wtorek na ich koncert do Londynu?
Oczy dziewczyny rozszerzyły się, kiedy wyciągnął bilety.
-Skąd Ty ... Skąd?!- wzięła je do ręki delikatnie, wciąż była w szoku.
-Wybieramy się ze znajomymi i no, odpadły nam dwie osoby, więc pomyślałem o Tobie i Ance. Jeśli oczywiście chciałybyście...
-JASNE!
Zaśmiał się na widok jej entuzjazmu.
-W poniedziałek lecimy wszyscy na mecz do Poole, we środę wracamy do Polski.
-Wszyscy?
-Duzers, Pawliccy, Zengi, Ward, Holder i Gomólski.
-O, świetnie. Całe trzy dni z moim chłopakiem.
-To znaczy, że jedziesz?
-Choćbym miała pocałować Warda.- skrzywiła się teatralnie.- Nie odpuszczę Helloween i Gamma Ray!
-Darcy się ucieszy.- Magic śmiał się. Cieszył się, że wyszperał te bilety. Udało mu się wypytać Ankę o gusta Leny, później namówić chłopaków, żeby zechcieli się wybrać.
-Jestem Twoim dłużnikiem na wieki wieków!
-Bądź wytrwałym kibicem w poniedziałek.
-Nie zawiodę!

Lena leżała na swoim łóżku, włosy spływały na podłogę. Anka rozłożyła się na pufie przyjaciółki.
-Od kiedy Ty jesteś z Ernestem?
-A Ty z Kacprem?
Zaśmiewały się do łez. Opowiadały sobie o ostatnim dniu.
-Adrian dzwonił.
-Kto to Adrian?
-Ten koleś, z którym widziałam się w momencie, kiedy Ty podrywałaś żużlowców w parku maszyn.
-I co mu powiedziałaś?
-Że nie jestem zainteresowana, ale mam ładną koleżankę.- Ruda wystawiła jej język, Brunetka rzuciła w nią poduszką.
Rozległ się dźwięk, informujący, że Lena ma nową wiadomość na facebooku. Zeskoczyła z łóżka i zagarnęła laptopa, zanim Anka zdążyła podejrzeć od kogo.
-Nie bądź taka tajemnicza.- Ania poruszała brwiami.
Brunetka zignorowała ją i przeczytała: "Mam nadzieję, że miałaś udany dzień." Tekst był okraszony milionami emotikonów.
-Nie daj się prosiiiiić!- zaskomlała Ruda.
-Siedź cicho, Patryk pisze.
-Patryk? Dudek?!
-Dudek, Dudek.
-Pisz z nim!
-Przecież piszę.- Lena uśmiechnęła się, Anka wydawała się podniecona cała sytuacją.

"Widzimy się na koncercie. "
Chciała skakać z radości. Tak, mieli się widzieć na koncercie. Na najlepszym koncercie na świecie.
"Już nie mogę się doczekać aż zobaczę ich na żywo."
"Ja się nie mogę doczekać aż zobaczę Ciebie".
Anka gwizdnęła.
-No, no. Lenka!
-Cicho!- nie mogła powstrzymać uśmiechu.

7 komentarzy:

  1. Ohoho!!! Magic ma niezłą laskę! Co za podryw! "Dziki podryw" :D
    Aaaaaaaa! Jadę z nimi na koncert! Wpraszam się! Warda też mogę pocałować! :D
    Pogaduchy z Dudkiem na fejsie? Brzmi znajomo. ;P i w tym rozdziale też go mało!
    Martin! Mogę kopnąć go w tyłek? xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamuniu!*.*
    TAM JEST ERNI<3
    MÓJ ENEK PIĘKNY, JEDYNY!
    Co za zajebisty rozdział! ;3
    Normalnie mogłabym ci to wykrzyczeć w twarz, że to najlepszy rozdział bo tam jest Erni!
    Ale on ma dobre serducho<3
    Martin to buc.
    Erni<3
    Maciej ma branie! Lubią go młodsze dziewczynki! ;3
    Gadanie z Dudusiem? Helloween? Gamma Ray?-JAKIE TO ŻYCIOWE! ;3
    Więcej Enka! <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Martin. Martin. ty pajacu!
    Niespodzianka Maćka? no złoty chłopak normalnie! <3 Jak chcą to nawet pomyśleć potrafią :D
    Czuję, że w Londynie będzie gruuubo :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem Martina - też lubię śledzić ludzi ;D Zapraszam do siebie na non-clamabit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta siostra ma mega teksty ! <3 kocham juz jaa
    Teraz wlasciwie mam watpliwosci? To oni wszyscy leca na Lene?:O no,no nowy migusiem<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kobieto, ja z Tobą na zawał zejde. Jak Ty zarąbiście piszesz :)
    Ja już nie ogarniam z kim ona jest albo będzie. Raz Ward, raz Maciek, a teraz Patryk. God! Nie ogarniam :)
    Dawaj nowy szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Duudek jak słoodko <3 Zapraszam na swojego bloga. http://methanolintheveinsoftheheartmaciek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń