wtorek, 8 października 2013

Rozdział 2.

Noga była niestety, a może stety, skręcona. Czekał ją odpoczynek, siedzenie w domu przed telewizorem z nogą w gipsie przez kolejne 2 tygodnie.
Ku niezadowoleniu Anki, Martin był cały czas przy Lenie. Ciągle pytał, czy czegoś nie potrzebuje, czy jej nie boli. Biedak, czuł się winny.
-Martin, już wystarczy!- Lena zaczynała się irytować.- Zabierzcie go stąd.
Maciek i Kacper byli rozbawieni. Przed chwilą odwieźli dziewczyny do mieszkania Leny, a Martin dwadzieścia sześć razy zaoferował pomoc.
-Stary, zbieramy się. - Kacper pociągnął go w stronę drzwi.
-Ale ja muszę tu zostać!- Słowak się opierał.
-Jedź już, błagam Cię.- jęknęła Lena. Była zmęczona, bolała ją noga, chciała położyć się spać.
-Ale przyjadę jutro. -specjalnie zapisał sobie adres.
-I my też.- chórem dodały pozostałe jaskółki i wyszli.

Rudowłosa nie wierzyła własnym oczom. Martin Vaculik niósł na rękach jej przyjaciółkę. Pominęła fakt, że przez niego miała gips i że była zazdrosna o Lenę. Ale miała okazję go poznać osobiście, to się liczyło.
Kiedy go zobaczyła starała się opanować, ale wymsknął jej się pisk. Chciała rzucić mu się na szyję, oświadczyć i wyjechać daleko daleko. Zamiast tego podeszła do przyjaciółki.
-Co Ci się stało?- sprawiała wrażenie opanowanej, ale w jej oczach wciąż widoczny był ten blask.


Obudził ją dzwonek do drzwi. Zwlekła się z łóżka i leniwie ruszyła ku drzwiom. Spojrzała przez judasza i zamarła. Szybko przeczesała palcami rude włosy, sprawdziła oddech i otworzyła.
-Ania?
-Cześć, Martin. Cześć, chłopaki.
- My do kaleki.- szczerzył się Kacper.
-Jeszcze śpi.- dziewczyna nie spuszczała wzroku ze Słowaka. -Ale wchodźcie.
Miała ochotę skakać z radości, że udało jej się przekonać Lenę do nocowania. Przyjaciółka twierdziła, że da sobie sama radę. Ania wiedziała, że nie da, dodatkowo, miała nadarzyć się kolejna okazja do spotkania Martina.

-Janowski, przycisz się trochę!- jęknęła i wtuliła twarz w poduszkę. Magic skakał po jej łóżku i  próbował zachęcić ją do wstania. Śpiewał, krzyczał, wołał o wsparcie.
-Zamknij się, debilu! - Gomólski zepchnął go z łóżka dziewczyny. Maciek próbował złapać równowagę, jego śpiewanie zamieniło się w pisk i runął na podłogę.
-Zabiję Cię!- Janowski zebrał się z podłogi i zaczął gonić Kacpra.
Lena westchnęła, wiedziała, że nici już ze spania. Coś przeleciało jej przed oczami, a chwilę potem poczuła ból w drugiej nodze. Uciekający Kacper postanowił skrócić sobie drogę przez jej łóżko.
- To jego wina!- Gomólski pokazał palcem na Maćka.- Ja jestem niewinny!
-Ale jesteś idiotą.- zaczęli się gonić znów.
Kacper był szybki, równie szybko jej rzeczy leciały z półek na podłogę.
Do pokoju wpadła Anka.
-Zwariowaliście!  Wynocha mi stąd! -wygoniła ich.

Lena wreszcie mogła się ubrać. Chłopcy tymczasowo się uspokoili.
-To aż dziwne, że siedzicie spokojnie.- przywitała ich w salonie.
Niedawno zdjęli jej gips, noga jeszcze trochę bolała, ale dało się wytrzymać. Martin odwiedzał ją codziennie, czasem w towarzystwie pozostałych, czasem sam.
-Wynagrodzę Ci to. -Kacper uniósł ręce w geście, który wyrażał poddanie się.
-Jak?-Lena wydawała się zaciekawiona.
-W sobotę urządzamy urodziny Wardowi nad jeziorem, możesz przyjść.
-Hmm...
-Zabiorę Cię tam jako moją dziewczynę.- dodał, szczerząc się.
-Myślałam, że to rola Maćka.
-Ej!- Janowski obruszył się.
-Nie obrażaj się, kochanie. Ja tylko nie chcę, żeby jej było smutno. -Gomólski objął Magica, który wzdrygnął się z obrzydzeniem.
Pozostali wybuchnęli śmiechem.
-To wpadniesz?- Maciek spojrzał na Lenę.
-Znając moje szczęście, coś mi się stanie.
-Będę Cię pilnował, obiecuję.
-Wpadnę.- uśmiechnęła się do niego.
-A Ty wpadniesz?- Martin zwrócił się do Rudowłosej.
Zaskoczona zdołała tylko pokiwać głową.

Spodziewała się raczej kameralnego spotkania kilkunastu żużlowych kumpli, a zastała chaos. Dziesiątki, a może i setki ludzi kręciło się wszędzie.
Martin odebrał Ankę, mieli się spotkać z Leną na miejscu. Dziewczyna wypatrywała przyjaciół, ale nigdzie nie mogła ich dostrzec.
Krążyła pomiędzy kocami, aż wpadła na kogoś.
-Mam szczęście w poznawaniu ludzi w taki sposób.- mruknęła.
-Nie wiem co właśnie powiedziałaś, ale brzmiało seksownie.- uśmiechnął się do niej nieznajomy.
Tego Rudzielca znała.
-Wszystkiego najlepszego, Darcy.
-Jesteś moim prezentem urodzinowym? Jeśli tak, muszę Cię zabrać do domu i wypróbować.
-Palant.-przewróciła oczami i dodała po polsku.
-To akurat zrozumiałem.- wciąż się szczerzył.- Chodź, napijemy się za moje zdrowie. A jak Ci się poszczęści, pozwolę Ci spić wódkę z moich warg.
Wyjęła z jego ręki piwo.
-Taki kontakt z Twoimi ustami mi wystarczy.- uśmiechnęła się i odeszła, trzymając puszkę w ręce.
Fakt, spóźniła się trochę, ale Martin i Anka nie mogli jeszcze wyjść?
Znalazła ich. Leżeli na kocu kawałek dalej, ich wargi się stykały.
-Niezła robota, Anka!- krzyknęła w stronę przyjaciółki.
Coś czuła, że tę imprezę zapamięta na długo...

6 komentarzy:

  1. O proszę jest i Darcy Ward :D
    ten jak zawsze pewny siebie i myśli tylko o jednym :D narcyz ! :P
    Sytuacja na lini- Anka-Martin nabiera rozpędu :d podoba mi się :D
    Czekam na dalszy rozwój sytuacji :D

    OdpowiedzUsuń
  2. JEST DARCY!!! Dziekuję, dziekuję! Tu chociaż jest cały i zdrowy (głowa się nie liczy) i nie trzeba się martwić, czy żyje czy nie. Jeszcze! Jak będzie dalej taki zapatrzony w siebie, to obiecuję: PRZYWALĘ MU! Wiesz czym. :D
    Kurde, Anka i Martin, szybcy są! ;)
    I pomyśl sobie, jakby któraś z tych głównych bohaterek miała na imię Iza! LOL xD :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Janowski skakał po jej łóżku jak SARENKA BAMBI?(nie wiem czy tak miała na imię ta sarna ale wiem, że fajnie skakała) XD

    -Palant
    -To akurat zrozumiałem
    Myślałam, że nie powstrzymam śmiechu! :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no Gomólski i Janowski są boscy. Jak ja ich kocham :D
    Darcy też jest fajny. Chwilowo.
    Powodzenia dla Anki i Martina. Lena ma do wyboru do koloru. Tylu żużlowców, ale Martinka niech zostawi Ance.
    Już uwielbiam to opowiadanie :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Janowski <3 :D Zapraszam do siebie ;p http://speedwayinmylife.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. A jak Ci się poszczęści, pozwolę Ci spić wódkę z moich warg.- Boże, mistrzyni! HAHAHAHA <3

    OdpowiedzUsuń