-Niech zajmie się tym ktoś kompetentny!- do jej uszu dobiegł krzyk. Dobrze znała ten głos z wywiadów telewizyjnych. Stała właśnie obok boksu Kołodzieja, pogrążona w rozmowie z Januszem. Kiedyś wygadała się Maćkowi, że kibicuje Jankowi. Sprytny Janowski zaaranżował ich spotkanie przed dzisiejszym meczem.
-Ale wszyscy odsyłają nas do pana.
-Wszystko na mojej głowie...
-Ale wszyscy odsyłają nas do pana.
-Wszystko na mojej głowie...
Wszystko było na jego głowie.
-Jak to nie mamy podprowadzającej?!
-Bo...bo... no bo... bo się upiła.- jąkała się przerażona dziewczyna ubrana na czerwono.
-Upiła?!
Wszystkie trzy kiwnęły głowami, a Marek rozmasował sobie skronie.
-Jak źle z nią jest?
-Jej wymiocin można by użyć jako nawierzchni.- wypaliła niebieska.
Świetnie. Została godzina do meczu. Nie mają podprowadzającej, po stadionie włóczyła się pijana ex-podprowadzająca, wymiotująca wkoło. Telewizja już się aklimatyzuje. Piękna reklama żużla w Tarnowie. Cieślak pomyślał, że znów będą go nazywać 'cielakiem', bo nie umie niczego porządnie zorganizować.
-Janek, pomoc potrzebna!
-Znów wysłać kogoś po polewaczkę?-zażartował Kołodziej
-Tym razem po podprowadzającą.
-Da się zrobić. Tak się składa, że mam jedną na stanie.
Zanim się zorientowała, Janek popchnął ją w stronę Cieślaka. Marek zmierzył ją wzrokiem.
-Nada się.- mruknął do siebie, po czym zwrócił się do pozostałych dziewczyn. -Zajmijcie się nią. Przebierzcie, umalujcie, pokażcie układ. Macie pół godziny. Ruchy!
-Jak to nie mamy podprowadzającej?!
-Bo...bo... no bo... bo się upiła.- jąkała się przerażona dziewczyna ubrana na czerwono.
-Upiła?!
Wszystkie trzy kiwnęły głowami, a Marek rozmasował sobie skronie.
-Jak źle z nią jest?
-Jej wymiocin można by użyć jako nawierzchni.- wypaliła niebieska.
Świetnie. Została godzina do meczu. Nie mają podprowadzającej, po stadionie włóczyła się pijana ex-podprowadzająca, wymiotująca wkoło. Telewizja już się aklimatyzuje. Piękna reklama żużla w Tarnowie. Cieślak pomyślał, że znów będą go nazywać 'cielakiem', bo nie umie niczego porządnie zorganizować.
-Janek, pomoc potrzebna!
-Znów wysłać kogoś po polewaczkę?-zażartował Kołodziej
-Tym razem po podprowadzającą.
-Da się zrobić. Tak się składa, że mam jedną na stanie.
Zanim się zorientowała, Janek popchnął ją w stronę Cieślaka. Marek zmierzył ją wzrokiem.
-Nada się.- mruknął do siebie, po czym zwrócił się do pozostałych dziewczyn. -Zajmijcie się nią. Przebierzcie, umalujcie, pokażcie układ. Macie pół godziny. Ruchy!
Patryk Dudek zaskoczony. Skupiał się na wyborze koleiny do startu, ale podniósł wzrok na sekundę. Sekundę, żeby zerknąć na podprowadzającą. Musiał przyznać, że czasem jest na co popatrzeć i żałował, że nie ma więcej czasu. Tym razem było jeszcze bardziej na co. Mało brakło, a zostałby wykluczony za przekroczenie czasu dwóch minut. Przed nim, w biało-czarnym stroju, była Lena. Od kiedy Lena była podprowadzającą? Zerknął w stronę Maćka. Ten też wydawał się nieco skołowany.
Ania obserwowała ich poczynania na torze. Patryk i Maciek walczyli zacięcie, ciągle zmieniali się kolejnością. Dziewczyna nie mogła oprzeć się wrażeniu, że nie chodzi im wcale o trzy punkty.
-Kibicujemy Patrykowi czy Mackowi?- Ernest lubił obu chłopaków, nie wiedział tylko dlaczego Olka nie chciała przyjść z nimi na mecz. Nie odbierala też jego telefonów.
-Rozmawiałeś z Olką?
-Daj spokój, Anka. A Ty z Martinem?
-Taaa...
-I?
Rudowłosa westchnęła. Od czego by tu zacząć...
Czekała na niego po treningu, dokładnie tam, gdzie się umówili.
-Spóźniłęś się.
-Przepraszam.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?
-Przejdziemy się?
-Nie. Porozmawiamy tu i teraz.
Martin westchnął.
-Lubię Cię Ania, naprawdę Cię lubię.
Usiadł na krawężniku. Zabawne, ich rozmowa odbywała się pod toi-toiami. Czyżby była równie gówniana?
-Podobasz mi się...- zawahał się.
-Jest jakieś 'ale', prawda?
-Kibicujemy Patrykowi czy Mackowi?- Ernest lubił obu chłopaków, nie wiedział tylko dlaczego Olka nie chciała przyjść z nimi na mecz. Nie odbierala też jego telefonów.
-Rozmawiałeś z Olką?
-Daj spokój, Anka. A Ty z Martinem?
-Taaa...
-I?
Rudowłosa westchnęła. Od czego by tu zacząć...
Czekała na niego po treningu, dokładnie tam, gdzie się umówili.
-Spóźniłęś się.
-Przepraszam.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?
-Przejdziemy się?
-Nie. Porozmawiamy tu i teraz.
Martin westchnął.
-Lubię Cię Ania, naprawdę Cię lubię.
Usiadł na krawężniku. Zabawne, ich rozmowa odbywała się pod toi-toiami. Czyżby była równie gówniana?
-Podobasz mi się...- zawahał się.
-Jest jakieś 'ale', prawda?
Przez chwilę się nie odzywał.
-Nie chciałem, żeby wyszło tak, jakbym Cię wykorzystał...
-Wyduś to.
-Jest ktoś inny.
Wytrzeszczyłą oczy, poczuła się, jakby ktoś uderzył ją czymś w twarz. Powinna była się tego spodziewać, a jednak całkowicie wyparła taką ewentualność.
-Nie całuje się innej dziewczyny, jeśli jest się zakochanym w innej.
-Wiem... Przepraszam.
-Jesteś dupkiem.
Podniosłą się, otrzepała spodnie na pupie i odeszła. Nie gonił jej, pozwolił jej odejść.
-Co za kretyn.
-Troszkę.
-Olej go. Znajdź sobie kogoś. Albo kilku. Chodź na randki. Jesteś młoda i piękna.
-Mówisz jak moja matka.
-Troche mi nie pasuje Twoje nazwisko.
-Jesteś podprowadzającą? Od kiedy?
-Od kiedy Falubaz przegrywa?
-Odkąd przeciwnicy mają tajną broń ubraną na biało.
-Tajną broń?
-Tajną i atrakcyjną.
-I akurat na Ciebie?
-Mam taką nadzieję.
-Działa?
-Nie widać?- wyszczerzył się.
Lena zarumieniła się. Miała nadzieję, że nie zauważył tego przez grubą warstwę makijażu. Zawsze ją zastanawiało, dlaczego podprowadzające tak intenstywnie się malują.
-Nie masz konferencji?
-A Ty jakiejś sesji?
-Mam nadzieję, że nie.
-Może kiedyś zrobimy sobie własną?
-Czy Ty i tak nie wychodzisz na każdym zdjęciu tak samo?- uśmiechnęła się kpiąco.
-Wcale nie o mnie na tych zdjęciach chodzi.- puścił jej oczko.
-Sesja brzmi nieźle.
-To byłaby randka. Zastanów się.-uśmiechnął się szeroko, puścił jeszcze jedno oczko i odbiegł w stronę swojej drużyny.
-Oj Dudek, Dudek.- westchnęła dziewczyna, zanim zgarnęły ją pozostałe podprowadzające.
-Przyszłaś!
-Przyszłam. Za to Ty nie przyszedłeś.
-Gdzie?
-Gdzie?! Umawiasz się ze mną na tor, a później nie przychodzisz?
-Co Ty.... A! O kurde!
-Tak sądziłam.
-Nie złość się, Olka.
-Będę się złościć kiedy tylko zechcę.- dziewczyna naburmuszyła się. Ernest powstrzymał się od parsknięcia śmiechem, wyglądała uroczo.
-Olka, chcesz się kłócić? Wiesz jak to się zawsze kończy. Kawa, łzawy film, misa popcornu i łaskotki.
-O, zamknij się.- nie wytrzymała i roześmiała się.
-Umowa stoi?
-Ja wybieram film.
-Niech Ci będzie.
Przybita piątka zwieńczyła rozejm.
-Brawo, panie Janowski! Trzynaście punktów wygląda imponująco!
-Komplementujesz mnie, Lena?
Uśmiechnęła się tajemniczo.
-Chcesz mi coś powiedzieć o Twojej nowej pracy? No wiesz, jak przyjacielowi?
-Więc jesteśmy przyjaciółmi?
-Jesteśmy, jesteśmy.
Zawahała się.
-Mam głupie pytanie. Takie dla przyjaciela.
-Wal śmiało.- oparł się o ogrodzenie, splotł ręce na klatce i uśmiechnął się.
-Myślisz, że... Nie to głupie.
-Śmiało, Lenka.
-Okey.- Myślisz, że powinnam umówić się z Patrykiem?
Brwi Maćka podjechały wyżej. Chciał jej powiedzieć jedno krótkie 'nie'.
-Nie chciałem, żeby wyszło tak, jakbym Cię wykorzystał...
-Wyduś to.
-Jest ktoś inny.
Wytrzeszczyłą oczy, poczuła się, jakby ktoś uderzył ją czymś w twarz. Powinna była się tego spodziewać, a jednak całkowicie wyparła taką ewentualność.
-Nie całuje się innej dziewczyny, jeśli jest się zakochanym w innej.
-Wiem... Przepraszam.
-Jesteś dupkiem.
Podniosłą się, otrzepała spodnie na pupie i odeszła. Nie gonił jej, pozwolił jej odejść.
-Co za kretyn.
-Troszkę.
-Olej go. Znajdź sobie kogoś. Albo kilku. Chodź na randki. Jesteś młoda i piękna.
-Mówisz jak moja matka.
-Troche mi nie pasuje Twoje nazwisko.
***
-Jesteś podprowadzającą? Od kiedy?
-Od kiedy Falubaz przegrywa?
-Odkąd przeciwnicy mają tajną broń ubraną na biało.
-Tajną broń?
-Tajną i atrakcyjną.
-I akurat na Ciebie?
-Mam taką nadzieję.
-Działa?
-Nie widać?- wyszczerzył się.
Lena zarumieniła się. Miała nadzieję, że nie zauważył tego przez grubą warstwę makijażu. Zawsze ją zastanawiało, dlaczego podprowadzające tak intenstywnie się malują.
-Nie masz konferencji?
-A Ty jakiejś sesji?
-Mam nadzieję, że nie.
-Może kiedyś zrobimy sobie własną?
-Czy Ty i tak nie wychodzisz na każdym zdjęciu tak samo?- uśmiechnęła się kpiąco.
-Wcale nie o mnie na tych zdjęciach chodzi.- puścił jej oczko.
-Sesja brzmi nieźle.
-To byłaby randka. Zastanów się.-uśmiechnął się szeroko, puścił jeszcze jedno oczko i odbiegł w stronę swojej drużyny.
-Oj Dudek, Dudek.- westchnęła dziewczyna, zanim zgarnęły ją pozostałe podprowadzające.
***
-Przyszłaś!
-Przyszłam. Za to Ty nie przyszedłeś.
-Gdzie?
-Gdzie?! Umawiasz się ze mną na tor, a później nie przychodzisz?
-Co Ty.... A! O kurde!
-Tak sądziłam.
-Nie złość się, Olka.
-Będę się złościć kiedy tylko zechcę.- dziewczyna naburmuszyła się. Ernest powstrzymał się od parsknięcia śmiechem, wyglądała uroczo.
-Olka, chcesz się kłócić? Wiesz jak to się zawsze kończy. Kawa, łzawy film, misa popcornu i łaskotki.
-O, zamknij się.- nie wytrzymała i roześmiała się.
-Umowa stoi?
-Ja wybieram film.
-Niech Ci będzie.
Przybita piątka zwieńczyła rozejm.
-Brawo, panie Janowski! Trzynaście punktów wygląda imponująco!
-Komplementujesz mnie, Lena?
Uśmiechnęła się tajemniczo.
-Chcesz mi coś powiedzieć o Twojej nowej pracy? No wiesz, jak przyjacielowi?
-Więc jesteśmy przyjaciółmi?
-Jesteśmy, jesteśmy.
Zawahała się.
-Mam głupie pytanie. Takie dla przyjaciela.
-Wal śmiało.- oparł się o ogrodzenie, splotł ręce na klatce i uśmiechnął się.
-Myślisz, że... Nie to głupie.
-Śmiało, Lenka.
-Okey.- Myślisz, że powinnam umówić się z Patrykiem?
Brwi Maćka podjechały wyżej. Chciał jej powiedzieć jedno krótkie 'nie'.