poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 8.

-Niech zajmie się tym ktoś kompetentny!- do jej uszu dobiegł krzyk. Dobrze znała ten głos z wywiadów telewizyjnych. Stała właśnie obok boksu Kołodzieja, pogrążona w rozmowie z Januszem. Kiedyś wygadała się Maćkowi, że kibicuje Jankowi. Sprytny Janowski zaaranżował ich spotkanie przed dzisiejszym meczem.
-Ale wszyscy odsyłają nas do pana.
-Wszystko na mojej głowie...

Wszystko było na jego głowie.
-Jak to nie mamy podprowadzającej?!
-Bo...bo... no bo... bo się upiła.- jąkała się przerażona dziewczyna ubrana na czerwono.
-Upiła?!
Wszystkie trzy kiwnęły głowami, a Marek rozmasował sobie skronie.
-Jak źle z nią jest?
-Jej wymiocin można by użyć jako nawierzchni.- wypaliła niebieska.
Świetnie. Została godzina do meczu. Nie mają podprowadzającej, po stadionie włóczyła się pijana ex-podprowadzająca, wymiotująca wkoło. Telewizja już się aklimatyzuje. Piękna reklama żużla w Tarnowie. Cieślak pomyślał, że znów będą go nazywać 'cielakiem', bo nie umie niczego porządnie zorganizować.
-Janek, pomoc potrzebna!
-Znów wysłać kogoś po polewaczkę?-zażartował Kołodziej
-Tym razem po podprowadzającą.
-Da się zrobić. Tak się składa, że mam jedną na stanie.
Zanim się zorientowała, Janek popchnął ją w stronę Cieślaka. Marek zmierzył ją wzrokiem.
-Nada się.- mruknął do siebie, po czym zwrócił się do pozostałych dziewczyn. -Zajmijcie się nią. Przebierzcie, umalujcie, pokażcie układ. Macie pół godziny. Ruchy!

Patryk Dudek zaskoczony. Skupiał się na wyborze koleiny do startu, ale podniósł wzrok na sekundę. Sekundę, żeby zerknąć na podprowadzającą. Musiał przyznać, że czasem jest na co popatrzeć i żałował, że nie ma więcej czasu. Tym razem było jeszcze bardziej na co. Mało brakło, a zostałby wykluczony za przekroczenie czasu dwóch minut. Przed nim, w biało-czarnym stroju, była Lena. Od kiedy Lena była podprowadzającą? Zerknął w stronę Maćka. Ten też wydawał się nieco skołowany.

Ania obserwowała ich poczynania na torze. Patryk i Maciek walczyli zacięcie, ciągle zmieniali się kolejnością. Dziewczyna nie mogła oprzeć się wrażeniu, że nie chodzi im wcale o trzy punkty.
-Kibicujemy Patrykowi czy Mackowi?- Ernest lubił obu chłopaków, nie wiedział tylko dlaczego Olka nie chciała przyjść z nimi na mecz. Nie odbierala też jego telefonów.
-Rozmawiałeś z Olką?
-Daj spokój, Anka. A Ty z Martinem?
-Taaa...
-I?
Rudowłosa westchnęła. Od czego by tu zacząć...

Czekała na niego po treningu, dokładnie tam, gdzie się umówili. 
-Spóźniłęś się.
-Przepraszam.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?
-Przejdziemy się?
-Nie. Porozmawiamy tu i teraz.
Martin westchnął.
-Lubię Cię Ania, naprawdę Cię lubię.
Usiadł na krawężniku. Zabawne, ich rozmowa odbywała się pod toi-toiami. Czyżby była równie gówniana?
-Podobasz mi się...- zawahał się.
-Jest jakieś 'ale', prawda?
Przez chwilę się nie odzywał.
-Nie chciałem, żeby wyszło tak, jakbym Cię wykorzystał...
-Wyduś to.
-Jest ktoś inny.
Wytrzeszczyłą oczy, poczuła się, jakby ktoś uderzył ją czymś w twarz. Powinna była się tego spodziewać, a jednak całkowicie wyparła taką ewentualność.
-Nie całuje się innej dziewczyny, jeśli jest się zakochanym w innej.
-Wiem... Przepraszam.
-Jesteś dupkiem.
Podniosłą się, otrzepała spodnie na pupie i odeszła. Nie gonił jej, pozwolił jej odejść.

-Co za kretyn.
-Troszkę.
-Olej go. Znajdź sobie kogoś. Albo kilku. Chodź na randki. Jesteś młoda i piękna.
-Mówisz jak moja matka.
-Troche mi nie pasuje Twoje nazwisko.

***

-Jesteś podprowadzającą? Od kiedy?
-Od kiedy Falubaz przegrywa?
-Odkąd przeciwnicy mają tajną broń ubraną na biało.
-Tajną broń?
-Tajną i atrakcyjną.
-I akurat na Ciebie?
-Mam taką nadzieję.
-Działa?
-Nie widać?- wyszczerzył się.
Lena zarumieniła się. Miała nadzieję, że nie zauważył tego przez grubą warstwę makijażu. Zawsze ją zastanawiało, dlaczego podprowadzające tak intenstywnie się malują.
-Nie masz konferencji?
-A Ty jakiejś sesji?
-Mam nadzieję, że nie.
-Może kiedyś zrobimy sobie własną?
-Czy Ty i tak nie wychodzisz na każdym zdjęciu tak samo?- uśmiechnęła się kpiąco.
-Wcale nie o mnie na tych zdjęciach chodzi.- puścił jej oczko.
-Sesja brzmi nieźle.
-To byłaby randka. Zastanów się.-uśmiechnął się szeroko, puścił jeszcze jedno oczko i odbiegł w stronę swojej drużyny.
-Oj Dudek, Dudek.- westchnęła dziewczyna, zanim zgarnęły ją pozostałe podprowadzające.

***

-Przyszłaś!
-Przyszłam. Za to Ty nie przyszedłeś.
-Gdzie?
-Gdzie?! Umawiasz się ze mną na tor, a później nie przychodzisz?
-Co Ty.... A! O kurde!
-Tak sądziłam.
-Nie złość się, Olka.
-Będę się złościć kiedy tylko zechcę.- dziewczyna naburmuszyła się. Ernest powstrzymał się od parsknięcia śmiechem, wyglądała uroczo.
-Olka, chcesz się kłócić? Wiesz jak to się zawsze kończy. Kawa, łzawy film, misa popcornu i łaskotki.
-O, zamknij się.- nie wytrzymała i roześmiała się.
-Umowa stoi?
-Ja wybieram film.
-Niech Ci będzie.
Przybita piątka zwieńczyła rozejm.

-Brawo, panie Janowski! Trzynaście punktów wygląda imponująco!
-Komplementujesz mnie, Lena?
Uśmiechnęła się tajemniczo.
-Chcesz mi coś powiedzieć o Twojej nowej pracy? No wiesz, jak przyjacielowi?
-Więc jesteśmy przyjaciółmi?
-Jesteśmy, jesteśmy.
Zawahała się.
-Mam głupie pytanie. Takie dla przyjaciela.
-Wal śmiało.- oparł się o ogrodzenie, splotł ręce na klatce i uśmiechnął się.
-Myślisz, że... Nie to głupie.
-Śmiało, Lenka.
-Okey.- Myślisz, że powinnam umówić się z Patrykiem?
Brwi Maćka podjechały wyżej. Chciał jej powiedzieć jedno krótkie 'nie'.

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 7.

-Wow, Lena! To Twoje DT?
Dziewczyna zaśmiała się, widziała, że Dudek był pod wrażeniem.
-Piękna, prawda?- poklepała motocykl. -Nie, nie posiadam własnego. Na szczęście Olka ma dobre serce.
-Piękna.- powiedział cicho, patrząc jej w oczy. Przez chwilę zastanawiała się czy mówił o DT czy o czymś innym.
-Gdzie zgubiłeś Maćka?
-W drodze. Korki.- westchnął teatralnie.
Brunetka odmachała wysokiej brunetce, która zmierzała w ich kierunku. Obok niej wlekł się Ernest Koza, który coś jej zawzięcie tłumaczył. Dziewczyna słuchała go jednym uchem, drugim nasłuchiwała dźwięków, które dochodziły z toru.
-Cześć, jestem Ola.- wyciągnęła rękę w jego kierunku.
-Cześć, Pa...
-O chłopcze, wiem bardzo dobrze kim jesteś.
-Team Falubaz?
-Team Unia Tarnów.
-Żadnej z was nie przeciągnę na drugą stronę mocy?
-Żadnej.- Lena oddała motocykl kuzynce, sięgnęła po rezerwowy Oli i ruszyła na tor. Ernest i Olka podążyli jej śladem. Patryk uśmiechnął się do siebie i obserwował dziewczynę na torze. Od razu było widać, że to nie jest jej pierwsza jazda.
Maciej zabrał po drodze Ankę i dołączyli do pozostałych.
-Która to Lena?- zapytał Duzersa, który stał ze skrzyżowanymi rękami.
-Przyjrzyj się.
Od razu ją poznał, nie wiedział po czym, ale poznał od razu. Jej śladem podążała fala ciemnych włosów.

Ania nie jeździła, nie kręcił jej motocross. Otworzyła drzwi w samochodzie Maćka i opadła na siedzenie pasażera. W ręku obracała telefonem.
" -Chciałbym się z Tobą spotkać.
-Po co?
-Chyba mamy kilka spraw do wyjaśnienia.
-Nie przypominam sobie.
-Ania, nie bądź taka. To ważne. "
Była zdecydowanie zbyt słaba. Nie umiała powiedzieć mu 'nie'. Nie chciała się z nim spotykać, wiedziała, że znów nogi odmówią jej posłuszeństwa, gdy tylko pojawi się na horyzoncie.
"-No nie wiem...
-Zgódź się, proszę. Mam błagać?
-Możesz spróbować.
Zaśmiała się, kiedy zapiszczał swoje 'please'. 
-Zgoda. Sobota. Po treningu.
-Będziesz na stadionie?
-Będę.
-Jesteś złota. 
-Wiem."
Było jej przykro, że dopiero teraz chciał porozmawiać. Ona zadręczała się przez długie dni, kiedy on zmagał się ze swoimi fochami. Nie bardzo miała ochotę słuchać tego, co miał jej do powiedzenia. Wiedziała też, że sama będzie musiała coś powiedzieć.
"-Będę czekał.
-Nie mogę powiedzieć tego samego."
-Ziemia do Rudej!- czyjaś dłoń mignęła jej przed oczami.

Olka obserwowała ich, siedząc nieopodal. Nie wiedzieć czemu, ale była zła. Przedrzeźniała miny i śmiech Anki. Lena śmiała się, twierdząc, że to zazdrość, ale Ola wiedziała, że to tylko troska o przyjaciela. Ernest skakał wokół niej jak szczeniak.
-A przynieść Ci coś? A może nie siedzi Ci się zbyt wygodnie?- Olka skrzywiła się, udając podskakującego Kozę. - A może jeszcze bardziej Ci się podlizać?
-Olka, spokojnie.
-No patrz tylko na niego!
-Wyglądają na dwójkę znajomych, która ze sobą rozmawia.
-Rozmawia, rozmawia. Jasne.- burknęła dziewczyna.
-Czemu mu nie powiesz co do niego czujesz?
-Przecież ja nic do niego nie czuję!
-Baby...- Patryk wzniósł oczy do nieba. Po chwili skrzywił się z bólu, bo został szturchnięty przez obie dziewczyny.

Chłopcy ścigali się miedzy sobą, dziewczyny rozłożyły się na masce samochodu Magica.
-Boże, jak gorąco.- westchnęła Ruda.
-Może pojedziemy nad jezioro?
-Niezły pomysł.
-Zgadzam się.
-Same, czy ich zaprosimy?
-Jeśli zasłużą.
Nie zauważyły, kiedy cała trójka zbliżyła się do nich. Nie zauważyły też butelek wody w ich rękach. Zauważyły natomiast wodę, która nagle znalazła się na nich.
-Jesteście dziecinni.
-Dbamy o was.- wyszczerzył się Dudek
-Dbamy, żeby nie było wam zbyt gorąco.- dołączył do niego Koza.
-Zabralibyście nas nad jezioro.
-Serio?
-Serio.
-To pakujcie się do auta. Zbieramy rzeczy i ruszamy.
Chłopcy zajęli się motocyklami, Janowski zabrał dziewczyny. O dziwo, nie musiał czekać zbyt długo. Po 10 minutach po schodach domu Leny zbiegły już przebrane. Anka spostrzegła, że zapomniała telefonu. Z prędkością światła wbiegła z powrotem do domu. Jak na zawołanie, Olka zorientowała się, że też czegoś nie zabrała i podążyła jej śladem.
-Jesteście niemożliwe.- westchnął Janowski.
-Nie jest tak źle.- uśmiechnęła się do niego.
-Chłopaki już na nas czekają.
Spojrzał na zegarek zniecierpliwiony.
-Moja niespodzianka dla Anki przybierze chyba charakter zemsty.
-Jaka niespodzianka?
-Jaka niespodzianka?-udał zaskoczonego.
-Maciek, jaka znów niespodzianka?
-Ale o czym Ty mówisz?
-Jesteś niemożliwy.
-Ale uroczy, czyż nie?- poruszył brwiami.
-Nawet bardzo.- roześmiała się.- Czy Ty się rumienisz?
Maciek momentalnie zbladł.
-Nieee...
Chciał zmienić temat, ale nic nie wpadało mu do głowy. Odetchnął z ulgą, kiedy dziewczyny wreszcie wypadły z domu. Nareszcie wybawienie.

-Piękna pogoda, piękne jezioro, piękne dziewczyny. Czego chcieć więcej?- Kacper rzucił się na koc obok Anki. Przy okazji obsypał wszystkich porcją piasku. Patryk pojawił się z kubkami piwa i puszkami pepsi.
-Niezły miałyście pomysł.
Duzers usiadł obok Leny, przypadkowo wylewając trochę piwa na jej udo.
-Zimne!- dziewczyna wstała momentalnie, czym rozbawiła pozostałych.
Ania śmiała się dopóki ktoś nie zasłonił jej oczu. Jej wyraz twarzy kompletnie się zmienił, kiedy usłyszała 'spóźniłem się?' wypowiedziane z lekko słowackim akcentem.
-Nie, jesteś na czas.- klepnął go w plecy Janowski i puścił oczko Lenie.
Brunetka miała ochotę go zabić. Jeśli to jest ta niespodzianka to zemsta faktycznie mu się udała.
-Co Ty tu robisz?- wykrztusiła Ruda.
-Maciek mnie zaprosił. Chyba będziemy mieć okazję porozmawiać wcześniej niż w sobotę.
Anka spanikowała, nie miała dość czasu, żeby przygotować się do tej rozmowy. Rozpaczliwie szukała pomocy wzrokiem po znajomych.
-Mogę Cię porwać?- uśmiechnął się rozbrajająco, a ona przełknęła głośno ślinę.
Krępującą ciszę przerwał Ernest.
-Nie możesz.
Wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę. Gdyby wzrok mógł zabijać, Koza padłby już dawno pod wpływem spojrzenia Olki. Dziewczyna nie rozumiała, dlaczego ten idiota tak bardzo o nią zabiega.
-Dlaczego?
-Bo nie pozwolę, żebyś ją denerwował. Nie, kiedy ja tu jestem.
-Czemu ona sama mi tego nie powie?
-Nie chce Ci robić przykrości.
Przez chwilę obaj mierzyli się wzrokiem.
Ernest chwycił rękę Anki.
-Teraz, jeśli pozwolisz, zabiorę swoją kobietę na spacer.
I odeszli, zostawiając osłupiałe towarzystwo z otwartymi ustami.
To był ten dzień. Słońce. Jezioro. Przyjaciele. Piękny dzień. Dzień, w którym Olkę trafił szlag. Dzień, w którym znienawidziła wszystko co rude.
-Janowski, nawaliłeś.- burknęła w stronę Magica.
-Chyba nie do końca rozumiem co tu się dzieje.- Maciek zmarszczył brwi.
-Nie tylko Ty.- Kacper zerkał po twarzach każdego z towarzystwa.

-Nie musiałeś tego robić.
-Ale chciałem. Widziałem, że potrzebowałaś pomocy.
-Olka mnie jeszcze bardziej znielubi.
-Co? Nie, dlaczego?
Ania w odpowiedzi uśmiechnęła się do niego z politowaniem. Czyżby nie zauważył?
-Ona jest w porządku.
-Jest.
-Ale jako kumpel.
-A jako dziewczyna?
-Chyba nie mój typ.- odpowiedział bez przekonania. Wolał słuchać Ani niż się jej zwierzać.A w szczególności nie zamierzał rozmawiać z nią o Olce.
______________________________________________________________________

Z życzeniami dla błękitnej!
Sto lat pani Yamaho DT ! <3

oraz prawie-słowackiej Katie. <3
za 3,2,1... :D

Spełnienia marzeń, dziewczyny! ;*